Zmagań ciąg dalszy
Dzisiaj byłam na działeczce, panowie od dachu prosili o podanie rozstawu okien dachowych, dla mnie strych jest jedną wielką abstrakcją. 123 metry pustej i chwilowo niezagospodarowanej powierzchni. W zasadzie dla naszej trójeczki dół jest wystarczająco duży, zwłaszcza, że teraz mieścimy się raptem na 48 meterkach i też dajemy radę.
Jutro rano znowu ruszamy do boju, dosłownie, zjawi się ekipa elektryków i będą kładli instalacje. Wczoraj rysowaliśmy z mężem (oczywiście na podstawie projektu) punkty, które chcemy mieć, kilka godzin nerwów i kłótni nie poszło jednak mam nadzieję na marne. Rano musimy wytłumaczyć jeszcze elektrykom o co nam chodzi i o co chodzi w naszych marnych szkicach. Mam nadzieję, że podpowiedzą co warto dodać, lub co wywalić. Uczulali nas znajomi na gniazda antenowe i internetowe, siłę w kuchni (gotuję na płycie i ciężko mi myśleć o gazówce). W sypialni chcę dać obok łóżka dodatkowy wyłącznik światła. Poza tym kilka dodatkowych punktów świetlnych naniosłam na projekt, oczywiście ilość gniazdek w kuchni przeraziła mojego męża, nie dam się już jednak przekonać. Kuchnia to kobiece miejsce sacrum, nie zaś pole minowe męża, on ma podwójny garaż, ja będę miała kuchnię z tyloma gniazdkami, żeby potem niczego już nie przenosić i nie zmieniać (marzenia;).
Muszę kończyć, choć miło czasami oderwać się od pracy i poczytać historie takich samych pasjonatów budowania. Pozdrowienia dla wszystkich ekip domowych Bobów Budowniczych i ich dzielnych kobietek!!!