I znowu krok do przodu...
Dawno nie pisałam, ale i też niewiele się działo. Panowie od elewacji wejdą od jutra, dzisiaj przyjadą dogadać szczegóły. To już kolejna ekipa, niestety, poprzedniej podziękowaliśmy.
W zasadzie mieli zacząć już w zeszły poniedziałek, ale musieliśmy spasować. Mieli dokończyć wszystko to, czego Tomek nie zrobił, ze względu (niestety) na kontuzję w pracy. Cena nam odpowiadała, pan wskazał elewacje, które mogliśmy zobaczyć. Przyjechał podpisać umowę, a ja zaczęłam pana podpytywać, ustalać szczegóły i nagle okazało się, że pan zaczął gubić się w rozmowie. Okazało się, że firmę i ma, ale robi stany surowe, elewacje zrobił tylko dwie (z czego jedną spartolił i nawet ja, laickim okiem widziałam, że jest coś nie tak). Rozłożył mnie jednak na łopatki, gdy stwierdził, że każdy gdzieś się uczy!!!! Ale jasny gwint: dlaczego na mojej elewacji????
Panu podziękowaliśmy. Tym razem ekipa jest z polecenia.
Zdecydowaliśmy się jednak na roletę na drzwiach tarasowych: po pierwsze ze względów bezpieczeństwa, po drugie ze względów bezpieczeństwa i po trzecie również. Doszliśmy do wniosku, że to jest najsłabsze miejsce w budynku, a ja z Olkiem często będę zostawała sama. Alarm to jedno, ale czasami pozorna oszczędność bywa zgubna...
Panowie przyjechali, wymierzyli i wczoraj zamontowali.
Efekty wyglądają następująco...
Roleta jest w takim samym kolorze jak okna, puszka lekko przestaje nad elewacją, ale nie przeszkadza mi to zupełnie...