Przebojów z betonem ciąg dalszy
Miało być tak pięknie, a wyszło jak zwykle.
Wściekłam się jak zobaczyłam jak wylany jest chudy beton! Nierówno? Jeśli 2. centymetrowy uskok między salonem, a przedpokojem można tak nazwać, to owszem, jest - nierówno. Czy podwykonawca czuje się odpowiedzialny? Nie! Przecież wszystko jest dobrze, jak mąż zwrócił mu uwagę, stwierdził, że przecież podłoży się centymetr stropianu i będzie dobrze!!! Kpina!
Zastanawiam się co zrobiłam źle i niestety, czuję się winna. Nie chwali się nikogo przed zakończeniem prac! Dyskusje w stylu, bo pogoda nie taka też mi się przejadły. Raz można użyć argumentu w stylu: gdybyśmy zaczęli w lipcu... Ale nie zaczęliśmy, termin i zakres prac ustaliliśmy wspólnie i teraz, to już jest lekka przesada. Zaczęliśmy we wrześniu i w umowie koniec miał być 15 grudnia. Poślizg pogodowy można jakoś zrozumieć, ale w zasadzie też niekoniecznie, bo pamiętam piękne soboty we wrześniu i październiku, gdzie na budowie nikogo nie było, a ja słyszałam, żebym się nie martwiła bo się zdąży!!!! Teraz jest 4 miesiące po terminie i takie dyskusje mi się przejadły! A taras i schody? Miały być lane z chudym w garażu (w sobotę) i niestety... znowu naiwnie uwierzyłam, w sobotę owszem garaż był wylany, ale reszta? Enigmatycznie do męża pan podwykonawca powiedział: po świętach!
Niestety, człowiek uczy się całe życie, a jak ma dobre serce musi mieć twardy tyłek. Dobrze, że choć pan kierownik jest wielkiego serca i potrafi realnie podejść do wielu problemów: podpowiedzieć, doradzić...
Przesunięcie mają też hydraulicy. Umówiliśmy już też wstępnie tynkarzy. Przeliczyłam kasę i tu też nie czuję się zaskoczona - miało być pięknie i też jest jak zawsze!