W końcu posadzki...
Miało być tak pięknie, a mamy kolejny tydzień w plecy...
W zeszły wtorek byli umówieni panowie od posadzek. Przyjechali, zobaczyli piach i podziękowali za współpracę....Czyj błąd? Nasz niestety, daliśmy się zrobić jak dzieci. Pan, który woził nam płukany żwir tym razem zamiast żwiru przywiózł piach i to najgorszego sortu. Zamknęli na dwa tygodnie linię w żwirowni i innego towaru nie było. Zamówiliśmy żwir w innym miejscu, musieliśmy przesiać kamienie w tym co przywieźli i dzisiaj leją posadzki. niestety tylko dół, górę wyleją w wolnym terminie, bo przesunięcie wyszło z naszej winy.
Kilka dni ciężkiej pracy na budowie podobno nikomu nie zaszkodziło, tylko można było w tym czasie zacząć elewację. Tynki też nam się przesuną, nie jest źle, tylko o tydzień - 6. 06 mają zacząć. Plusem jest to, że hydraulika już za nami, elektryka też, więc po elewacji lecimy z wykończeniówką!
W tygodniu przyszedł brodzik do dużej łazienki, pan przy okazji rozplanował przed wylewką syfon (to też jest plus...).
Wieczorkiem wrzucę zdjęcia...