Ciągle coś...
Zaczynam przyzwyczajać się do myśli, że ciągle coś idzie nie tak. Zwłaszcza, jeśli chodzi o pieniądze: wszystko jest droższe, niż było w kalkulacjach. Strop już leży, nawet jest zabetonowany, teraz panowie murują szczyty i ściany działowe. Dzisiaj domawiałam materiał.
Dostałam wycenę ogrzewania, jest w miarę przyzwoita (pierwszy raz nie zmroziło mnie) pan nawet rozsądnie podszedł do kosztów robocizny. Zobaczymy tylko jak będzie w rzeczywistości. Zostawiam margines błędu w okolicy 5 tyś.
Hydraulik polecił nam grzejnik podłogowy na szerokość balkonu (2,5 m) Czy ktoś zastosował takie rozwiązanie? Jak to się sprawdza w praktyce? Z tago co czytałam w opisach to ceny tych grzejników nie są małe, a ich sprawność bez wentylatora jest bardzo różna. Nie wiem co z kurzem? Mój syn jest alergikiem (niestety) i trochę się obawiam takich rozwiązań. Wysłucham rad. Wiadomo, w hurtowni każdy swoje chwali, a w praktyce to potem różnie wygląda.
Dostałam też wycenę okien z różnych miejsc. I znowu nie wiem co robić. Już byłam zdecydowana na zestaw biały, z 3 szybami (taniej od brązu prawie o 3 tyś.), jednak, jak pojeździłam po osiedlach to ciemny brąz jest śliczny, zwłaszcza, że dajemy czarny dach. Cena bramy praktycznie nie różni się, wszystko jedno kolor czy biała. Ale te okna...